poniedziałek, 3 listopada 2014

..::Żywienie dzieci w żłobku - teoria a rzeczywistość::.. (CZ.1)

Postanowiłam podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat żywienia dzieci w żłobku. Orientuję się w temacie lepiej niż przeciętny człowiek, ponieważ z racji wykonywanego zawodu, odbywałam liczne praktyki studenckie w bardzo różnych placówkach z żywieniem zbiorowym. Wszystko obserwowałam "od kuchni", czyli tam, gdzie obraz jakości żywienia oraz przyrządzania potraw, widoczny jest najlepiej. Poza tym pracuję jako dietetyk w miejskim żłobku, który jako jeden z nielicznych, posiada taki etat.
Tak dużo rzeczy chciałabym Wam przekazać, że nie wiem od czego zacząć, aby niczego nie pominąć. Najważniejszą chyba sprawą jest to, że niestety żywienie dzieci w żłobku nie jest traktowane poważnie. Dlaczego? Dlatego, że do tej pory Ministrowie nie wyrazili chęci na to, aby prawnie uregulować kwestie konieczności zatrudnienia dietetyka w tego typu placówkach oraz brak jest standardów żywieniowych dla tego typu placówek. Dietetyk może, ale nie musi być zatrudniony w żłobku. Tam, gdzie nie pracuje dietetyk, jego funkcje przejmuje referent, czyli osoba która jest pracownikiem odpowiedzialnym za finanse żłobka (min. rozliczanie opłat za żłobek, faktury itp.), niekoniecznie mająca wiedzę na temat żywienia tak małych dzieci. Oczywiście możecie powiedzieć, że ułożenie takiego jadłospisu, to nic trudnego. Każdy z nas w domu planuje żywienie dla swojej rodziny. Jednak w prawidłowym planowaniu posiłków, nie chodzi wyłącznie o ułożenie jadłospisu.  Trzeba pamiętać o tym, że dietetyk to osoba, która posiada wiedzę na temat zasad racjonalnego żywienia oraz na temat różnego rodzaju chorób dietozależnych, alergii itp. Do żłobka uczęszczają nie tylko zdrowe dzieci, ale również dzieci, które wymagają specjalistycznej diety. Tego rodzaju kwestie na pewno łatwiej omówić z osobą, która posiada odpowiedni zasób wiedzy. Poza tym dietetyk nadzoruje również pracę kuchni. Bardzo ważna jest tutaj współpraca na poziomie dietetyk - szef kuchni. Ta relacja na pewno jest też łatwiejsza pomiędzy dietetykiem i szefem kuchni niż między kucharzem i referentem, dla którego najważniejszą sprawą jest to, aby dany jadłospis nie był drogi.
Kolejnym moim spostrzeżeniem, po obserwacji wielu placówek, jest to, że we większości tych miejsc pracują osoby, które wykonują swój zawód już bardzooo wiele lat - często jest to 20, 30 lat. Jak myślicie czy kucharka, która pracuje od 20 lat w żłobku zacznie nagle zmieniać swoje podejście i sposób przygotowywania potraw? Raczej usłyszymy od niej następujące słowa: "zawsze tak robiłam i było dobrze, to czemu teraz mam to zmieniać". I tutaj wszystko zależy również od podejścia dyrektora. Jeśli ten będzie osobą, która idzie z biegiem czasu, to zmiany na lepsze będą zachodziły łatwiej. Na pewno wtedy dyrektor podejmie decyzję o wysłaniu personelu na porządne szkolenie z zakresu zdrowego żywienia. Natomiast często zdarza się tak, że dyrektorzy niestety również nie widzą większego sensu w zmianie dotychczasowego sposobu żywienia i tak istnieją placówki, w których jadłospis od 30 lat mało co uległ modyfikacji.
Oczywiście to, czym podzieliłam się dzisiaj z Wami, to kropla w morzu. Na pewno podejmę jeszcze do wyjaśnienia niejeden temat związany z żywieniem zbiorowym. Zachęcam do komentowania postu oraz do zadawania pytań.

6 komentarzy:

  1. Cyt.'Jak myślicie czy kucharka, która pracuje od 20 lat w żłobku zacznie nagle zmieniać swoje podejście i sposób przygotowywania potraw? Raczej usłyszymy od niej następujące słowa: "zawsze tak robiłam i było dobrze, to czemu teraz mam to zmieniać".'
    I moje pytanie takie skromne, ponieważ każdy zdaje się teraz mieć swoją 'jedyną słuszną' wizję 'zdrowego racjonalnego odżywiania' - co konkretnie taka przykładowa stara kucharka powinna według Pani zmienić?_?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc zacytowane przez Ciebie zdanie miała namyśli to, że najzwyczajniej w świecie doszło do rozwoju wiedzy z zakresu dietetyki. Pomogło nam to w zrozumieniu pewnych zależności między tym co jemy, a naszym zdrowiem. Kiedyś bardzo rzadko przykładało się uwagę do tego co jedliśmy. Nie chodzi mi tutaj o to, aby przesadzać w drugą stronę i zakazywać dzieciom zjedzenia własnego wyrobu ciasta, babeczki czy chałki. Należy znaleźć złoty środek. Wszystko zależy właśnie od naszych chęci. Nie twierdzę, że kucharka która pracuje w zawodzie 20 lat i ciągle uaktualnia swoją wiedzę, nie nadaje się do pracy. Miałam tu na myśli kucharki, które od lat przygotowują te same potrawy, boją się eksperymentować z nowymi produktami i ciężko przyswajają "nowinki z zakresu zdrowego żywienia". Według mnie kucharka z długim stażem pracy powinna wykazywać choć odrobinę chęci do tego, by poszerzać swoje umiejętności oraz wiedzę i na przykład zamiast podawania dzieciom gotowych jogurtów owocowych, przyrządzała je sama. Chodzi tu o drobne zmiany, które w konsekwencji przyniosą wiele pozytywnych wyników.
      P.S. Czy w takim razie uważasz, że potrawy przygotowywane według "starych" przepisów są dobre dla dzieci? np: kluski ziemniaczane ze skwarkami, placki ziemniaczane, kanapki z dżemem, parówki itp.? Czy wolałabyś jednak żeby Twoje dziecko jadło kluseczki z dyni, pieczone placuszki z cukinii, kanapki z pastą z soczewicy?
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Nie, pewno, że nie uważam! Na pewno nie jako stałe monotonne menu :>
      Natomiast nie uważam też, by coś złego było w kluskach ziemniaczanych (bez skwarek), plackach ziemniaczanych (pieczonych na małej ilości tłuszczu, podanych ze świeżą surówką), w dobrej jakości białym (owszem, białym) pieczywie z dobrym 'babcinym' dżemem, czy dobrej jakości parówką.
      Zaś może nie do końca widzę pastę z soczewicy na kanapce, ponieważ zdecydowanie nie jest to dobry przykład połączenia produktów (mimo wszystko).
      Cóż, trochę się interesuję zależnościami pomiędzy 'nowomodą żywieniową', a wyraźną degeneracją i osłabieniem rasy ludzkiej. Nie wszystkie zatwierdzone te rzeczone 'nowinki z zakresu zdrowego żywienia' są dla zdrowia takie faktycznie korzystne... No ale... jeszcze wszystko 'wyjdzie w praniu', jak się to brzydko mówi...
      Również pozdrawiam serdecznie! :]]

      Usuń
    3. A ja uważam zupełnie odwrotnie. Jakie ma wartości parówka, nawet ta która zawiera 80% mięsa? A te pozostałe 20% to co? Skóry, kopyta lub jakieś konserwanty. Czy jednak nie zdrowiej jest podać dziecku pasztet z soczewicy lub inną pastę warzywną? Uważam to za bardziej wartościowy zamiennik. Co więcej dając naszym dzieciom np. paróweczki, faszerowane doprawiaczami smaku powodujemy, że się od nich uzależniają i zamykają na nowe, zdrowe smaki. "Babciny dżem"? Owszem, pomimo, że z cukrem to samo zdrowie, ale tylko w porach jesienno-zimowych kiedy brakuje świeżych owoców, ale czy zna Pani przedszkole w którym podaje się "Babciny dżem"? Sądzę, że raczej kupne gdzie zawartości owoców można szukać pod mikroskopem :( Kluski ziemniaczane, placki ziemniaczane, ziemniaki do obiadu, w zupie...czy to właśnie nie jest monotonne i nie zapewniające naszym pociechom zróżnicowanego menu? Dlaczego nie kasza? Czy ją zaliczymy do określonej przez Panią "nowomody żywieniowej"? Przecież to jest powrót do naszych tradycji żywieniowych sprzed iluś tam lat. Jedyną nowością może być sposób jej podania w postaci np. kotletów, czy pasztetu. Proszę spróbować polecam :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Zgadzam się w 100%, wyjęła mi Pani te słowa z ust. Już teraz zastanawiam się do jakiego przedszkola poślę mojego syna bo niestety z moich obserwacji wynika, że nie ma u nas przedszkola które spełnia moje wymagania co do żywienia. Wszędzie tylko słyszę o paróweczkach, białym pieczywie, makaronach, ciasteczkach, batonikach, nutellach..blee..bo to tanie, tak mówią. A przecież internet aż ugina się od pomysłów na jadłospisy z wykorzystaniem naszych rodzimych i co równie ważne sezonowych owoców, warzyw czy też tak wartościowych kasz. I to też może być tanie, trzeba tylko chcieć!! Oczywiście zgadzam się również z teorią, że w każdej placówce tego typu powinien być zatrudniony wykwalifikowany dietetyk a nie osoba przypadkowa która gdzieś, coś czytała lub też nie. Przecież to dzieci powinny być tu najważniejsze, to nasza przyszłość!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się również w 100%, że wszystko zależy od chęci. Ja bardzo często czerpię wszelkiego rodzaju inspiracje dań z internetu. Jest to nieograniczone źródło wspaniałych pomysłów i zamienników tego, co znamy już od lat :)

      Usuń

Copyright © 2014 Make life healthier , Blogger