wtorek, 24 czerwca 2014

Po angielsku...

W niedzielę wróciłam z krótkiej podróży do Wielkiej Brytanii. Mogę szczerze przyznać, że po tych paru dniach mój organizm domagał się OWSIANKI! :) Moje pierwsze "spostrzeżenie żywieniowe", będąc na miejscu, to to, że UK jada praktycznie wyłącznie przetworzoną żywność. Sklepowe półki uginają się pod ciężarem gotowych produktów, które wystarczy jedynie podgrzać w mikrofali lub piekarniku. Każdy spożywanie takich produktów usprawiedliwia brakiem czasu. Widoczne bardzo jest to, że Anglicy nie przykładają zbytniej uwagi do tego co jedzą i jak jedzą (najczęściej w pośpiechu). Kolejnym ważnym spostrzeżeniem było to, że najbardziej obfitym posiłkiem w ciągu dnia jest kolacja! Składa się ona często z dwóch dań. Z kolei tradycyjne angielskie śniadanie tzw. English Breakfast, mogę określić jako lekko ciężkawe, jak na pierwszy posiłek dnia.
Jak widzicie w skład takiego śniadania wchodzi: smażone jajko, fasolka, smażone pieczarki, smażone kiełbaski, smażony bekon i niewidoczny na zdjęciu tost. Danie jest bardzo tłuste i ciężkostrawne ( o czym przypomniał mi mój żołądek). Ja nie dałam rady zjeść wszystkiego :) jednak spróbowałam każdego składnika.
Oczywiście podczas pobytu spróbowałam również Fish & Chips, czyli smażonej na głębokim tłuszczu ryby z frytkami (smakuje zupełnie inaczej niż ryba nad polskim morzem).
Jedno jest pewne kuchnia polska to jest coś! :) 
P.S. Jakie są Wasze doświadczenia związane z kuchnią brytyjską?

6 komentarzy:

  1. Anglicy chcieli by jeść zdrowo, ale nie za bardzo mają jak, zbyt rozwinięty jest handel wielkopowierzchniowy i rolnictwo przemysłowe, nie ma lokalnych sklepów, targów... Lub jest mało. Mi smakowały obiady w Pubach w formie pieczeni razem z pieczonymi kartoflami i warzywami, na pewno nie jest to jedzenie lekkie i mało jest w nim rzeczy zielonych. Kuchnia raczej mało wyrafinowana i obfita. Ale ma swój urok. Mi kojarzy się z krajem Hobbitów, czy też domkiem państwa Bobrów w Lwie, Czarownicy i Starej Szafie. Lubię puddingi (słodkie), ciasta i słodką śmietanę. Więcej mądrych refleksji później :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, że Anglicy nie spędzają czasu w kuchni przygotowując posiłki, a jedzą je właśnie w Pubach. To wszystko przekłada się na to, jak obecnie wygląda przeciętny Anglik (czyt.rozmiar XXL). Ciężko jest im zrozumieć to, że z przygotowywania posiłków można czerpać przyjemność ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A mi się wydawało, że tylko Angielki są XXL, może tylko na Angielki patrzyłem? Ja pamiętam ludzi, którzy dużo czasu poświęcali na gotowanie i im wykwintniej było tym lepiej. Z tym, że trudno jest tam coś zdrowego kupić. Całe mięso, ryby są popaczkowane, na ogół z konserwantami i większość ludzi może je kupić tylko w marketach, nie ma sklepików ze świeżym mięsem... Tu jest film o tym jak tam się produkuje jedzenie, u nas już pewnie też: https://www.youtube.com/watch?v=d9cEoSDyfLo https://www.youtube.com/watch?v=6ccz-x_W-ZM Mięso takich kurczaków z obozu koncentracyjnego jest w prosty sposób rakotwórcze i pełne antybiotyków...

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyglądam się, i się przyglądam temu śniadaniu. Już rozumiem skąd to pragnienie owsianki, pewnie też bym za nią zatęskniła. A jak tam Kasiu obiady wyglądają? Czy ta kolacja uwzględnia obiad+kolację?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Mileno, niestety obiad i kolacja to 2 w 1 :)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Make life healthier , Blogger